Big Brother w bloku socjalnym

TVN UWAGA! 265123
- Czy w ruinie, gdzie dykta zastępuje szyby, a dziury w ścianach mają wielkość pięści, montowanie kamer to najpilniejsza potrzeba? - pytają oburzeni mieszkańcy bloku socjalnego w Płocku.

Blok socjalny przy ul. Otolińskiej 23 cieszy się w Płocku złą sławą. Nazywany jest Pałacem Cudów. Alkohol, narkotyki, przemoc nie są w nim rzadkością. Dlatego administracja chcąc poprawić bezpieczeństwo zamontowała monitoring.

Big Brother

Budynek jest wręcz naszpikowany kamerami. Lokatorzy wytykają administracji, że powinna zająć się pilniejszymi potrzebami, czyli remontem zrujnowanego bloku. Chodzi o wstawienie okien w miejscach, gdzie od lat zastępuje je dykta, albo o załatanie dziur w ścianach.

- Monitoring to może nie jest pierwsza potrzeba mieszkańców, ale istotna kwestia jeśli chodzi o ich bezpieczeństwo, jak również bezpieczeństwo gminnego mienia – mówi Edyta Lewandowska, dyrektor Zarządu Budynków Komunalnych w Płocku. I dodaje. - Działy się tam niebezpieczne historie, były libacje alkoholowe, wyrzucane śmieci przez okno. Ten budynek owiany jest złą sławą.

- Lokatorzy załatwiają się w domach w wiaderka i butelki. To zostaje w mieszkaniach pozamykane na trzy, cztery dni. Mamy sytuację, że u jednego pana było coś takiego przez miesiąc. Zgłosiliśmy to do urzędu miasta, do mieszkaniówki. Była kontrola, ale nic mu nie zrobili – mówi Justyna Ceglewska, lokatorka.

Na miejscu wielokrotnie interweniowała straż miejska.

- Byłam trochę przerażona, zdziwiona, że można mieszkać w takich warunkach. Nie chciałabym tam częściej chodzić. Przerażają mnie odchody ludzkie na korytarzach. Libacje alkoholowe odbywają się nie tylko w mieszkaniach, dochodzi do ganiania się z nożem, wyzywania się, bójek – wylicza Jolanta Głowacka, rzecznik Straży Miejskiej w Płocku.

Czy kamery poprawią bezpieczeństwo w budynku?

- Moim zdaniem tak. Same hasło, że kamery monitorują pewne rzeczy odstrasza od popełnienia określonych wykroczeń – mówi Głowacka.

Ogromne zadłużenie mieszkańców

Miasto nie chce inwestować w remont bloku.

- Ponad 50 procent mieszkańców nie płaci czynszu. Dziewięć mieszkań z tego budynku ma zadłużenie na 1,6 miliona złotych. Rekordzista ma ponad 260 tys. zł zadłużenia. Nie możemy inwestować w budynki w których lokatorzy nie płacą, bo priorytetem są budynki, gdzie lokatorzy płacą uczcicie i dbają o budynek – mówi Edyta Lewandowska.

W budynku mieszkają też zwykłe rodziny. Od lat starają się o mieszkania socjalne.

- Pracuję jako opiekunka z ludźmi z alzheimerem. Staram się o mieszkanie, ale czepiają się dochodów. Twierdzą, że nie przysługuje mi na tę chwilę, bo blok jest zadłużony. Jedną miarą mierzą wszystkich ludzi. Nie dają wiary, że mogę spłacać. Dla nas nigdy nie ma mieszkań - mówi Justyna Ceglewska.

podziel się: