Warszawskie getto

TVN UWAGA! 167306
- Nie wyobrażam sobie dalszego życia tutaj – płacze Anna Wyczółkowska, mieszkanka osiedla Dudziarska, które pozostaje warszawskim gettem wykluczonym. Od lat miejscy urzędnicy nie zrobili nic, by poprawić los jego mieszkańców. Uruchomili jedynie linię autobusową i wybudowali placyk zabaw.

- Miało powstać jeszcze boisko. Ale, ze względu na problemy techniczne i finansowe, nie powstało – mówi Joanna Judzińska z fundacji Dzieci Ulicy. – Tutaj nic się nie zmieniło: smród, wyizolowanie. To jest getto – mówi krótko Anna Wyczółkowska, z zawodu weterynarz, która na osiedle Dudziarska wprowadziła się 18 lat temu. – To nie jest normalne osiedle. Większość ludzi tutaj nie daje sobie rady. Ucieka w alkohol – dodaje pani Anna.

Osiedle to raptem trzy bloki z mieszkaniami socjalnymi i komunalnymi. W okolicy tylko bocznica kolejowa, areszt śledczy, spalarnia śmieci. Można się tu dostać autobusem, linia prowadzi jednak okrężną drogą i szybciej można by dotrzeć tu pieszo. Tyle, że to nielegalne i niebezpieczne. Dużo tu torowisk.

Reporterzy Uwagi! opowiadali o życiu tutejszych mieszkańców już dziewięć lat temu. Wówczas dojeżdżał tu tylko gimbus. – Dziecko z Dudziarskiej ma napisane na czole: „gorsze” – mówiła wtedy pani Agnieszka. Kobiecie udało się przeprowadzić. Do dziś wstydzi się przyznać, gdzie kiedyś mieszkała. – Dopiero teraz żyję godnie. Czuję się spokojna we własnym domu. Dziś nie muszę się bać, że ktoś np. podłączy prąd na lewo i spali rozdzielnię – mówi pani Agnieszka.

Na Dudziarskiej większość mieszkańców zajmuje lokale socjalne przyznawane osobom eksmitowanym za niepłacenie czynszów. Takie mieszkania socjalne są też najczęściej zajmowane nielegalnie, bez żadnych umów. Dzicy lokatorzy to problem osiedla. Zaległości w czynszu to ponad 2 miliony złotych. Opłaty reguluje niewiele ponad połowa mieszkańców. Ci, którzy usiłują dbać o swoje mieszkania, bezskutecznie próbują wymóc na administracji, by dbała o budynki. Mirosław Pawłowski ma nad sobą pustostan, w którym jest permanentnie otwarte okno. – U mnie w związku z tym jest ciągle wilgoć! – mówi Pawłowski. Jego mieszkanie jest czyste, zadbane, ale całe sufity są czarne od wilgoci. – A administracja się tym w ogóle nie interesuje – irytuje się mężczyzna.

Prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz, poznała problemy osiedla dziewięć lat temu, w czasie, gdy kandydowała na urząd. Po osiedlu oprowadzała ją wówczas reporterka Uwagi! Obecna pani prezydent zapowiadała ucywilizowanie tego miejsca i przenoszenie mieszkańców, którzy nie zalegają z płatnościami. – Takim ludziom należy dawać szansę – mówiła wówczas Gronkiewicz-Waltz. A o osiedlu mówiła stanowczo: – To nie może być zapomniany świat.

Dziś o sprawie rozmawia z nami wiceprezydent, Michał Olszewski. – W remont klatek i modernizację obiektów zainwestowaliśmy ponad milion zł – wylicza Olszewski. I zapowiada, że miasto „pracuje nad projektem wyjścia z tego osiedla i szukania dla niego innej funkcji”. Już nie mieszkalnej. – Ten proces jest długotrwały. Zajmie dwa, trzy lata – szybko dodaje wiceprezydent.

- Nie wyobrażam sobie dalszego życia tutaj! – załamuje ręce Anna Wyczółkowska. W przeszłości wyemigrowała już na dwa lata do Anglii, ale ze względów rodzinnych wróciła do kraju. Czy dziś wyobraża sobie kolejny wyjazd? – Tu się czuję jak u siebie… I nie u siebie jednocześnie – płacze kobieta. Ale po chwili dodaje: - Być może wyjadę. I już nie wrócę.

podziel się:

Pozostałe wiadomości