Syn Violetty Villas w rodzinnym domu

TVN UWAGA! 166033
Dla Krzysztofa Gospodarka to były wyjątkowe chwile. Po wyroku świdnickiego sądu, pierwszy raz od lat odwiedził dom w Lewinie. Towarzyszyła mu reporterka UWAGI!. – Wszystko tu jest zmarnowane, zniszczone – mówił syn Violetty Villas.

Sąd apelacyjny w Świdnicy zdecydował, że opiekunka artystki, Elżbieta B., ma odbyć karę więzienia, a majątek trafia w ręce syna artystki.

- Nie zgadzam się z wyrokiem. Wniosę o kasację – zapowiedział adwokat B., Arkadiusz Świt. Elżbieta B. płakała na sądowym korytarzu.

– Ja bardzo kochałam panią Violettę. Dla niej to ja mogę iść do więzienia na 20 lat, albo nawet dożywocie – łkała.

B. będzie musiała odbyć karę dziesięciu miesięcy bezwzględnego więzienia. Do sądu pierwszej instancji powróci także sprawa psychicznego znęcania się nad artystką.

– Ten wyrok, to żaden wyrok. Pięć lat więzienia to jest minimum! B. nadawała się tylko na kapo do obozu! Byłem w obozie i wiem, jak było. Ona tylko do tego się nadawała – komentował wyrok sądu Jan Mulawa, szwagier Violetty Villas.

- Czy pani czegoś żałuje? – zapytała Elżbietę B. reporterka UWAGI! - Żałuję, że odeszła pani Violetta. To był ktoś najbliższy mi w życiu – padła odpowiedź.

Opiekunka artystki, nie tylko nie czuje się winna. Twierdzi wręcz, że rodzina Violetty Villas ma wobec niej dług wdzięczności.

- Musiałam dorabiać, bo za te siedemset parę złotych jak miałyśmy żyć? Z tymi zwierzętami? Za trzydzieści lat pracy pan Gospodarek musi mi dać rekompensatę - przekonywała.

- Nie czuję się w żaden sposób zobowiązany do tego, żeby pani B. coś rekompensować. To mnie, mojej rodzinie i dobremu imieniu mojej mamy należy się rekompensata. Poczynania B. doprowadziły do tego, co się stało – odpowiada Gospodarek.

Elżbieta B. nie zgadza się także z prawomocnym wyrokiem sądu dotyczącym sprawy spadkowej. Nie oddała Gospodarkowi kluczy do domu w Lewinie. Syn artystki musiał wejść do środka w asyście policji. Kiedy trwało jeszcze przewiercanie zamków, nie krył zdenerwowania.

– Tu były kwiaty, tu rosła jabłoń, tu był klomb – wspominał, rozglądając się po zdewastowanym ogrodzie. - Spędziłem tu całe dzieciństwo. To dla mnie bardzo ważne miejsce – mówił.

Ekipa UWAGI! towarzyszyła Gospodarkowi podczas jego pierwszej od lat wizyty w rodzinnym domu. To, co tam zastał, przeraziło.

– Tyle zostało z krynoliny od Diora – kręcił głową, oglądając coś, co dziś przypomina już jedynie kawałek szmaty. Dom jest bardzo zaniedbany. Niektóre pomieszczenia przypominają śmietnik. – Wszystko tu jest zmarnowane, zniszczone – podsumował Gospodarek.

podziel się:

Pozostałe wiadomości