Skłócone przez rodziców

TVN UWAGA! 206100
Troje dzieci zostało pobitych w jednej z podlaskich szkół - o takim zdarzeniu policję zawiadomili rodzice poszkodowanych. To nie pierwsze zdarzenie z udziałem tych uczniów. Chociaż od lat szkoła robi wszystko by pogodzić dzieci, wciąż wybuchają miedzy nimi konflikty. Jaki jest sposób, żeby je zakończyć?

To zdarzenie miało miejsce na początku czerwca w jednej ze szkół w województwie podlaskim. Kiedy dzieci czekały na autobus szkolny doszło miedzy nimi do szarpaniny. Jak twierdzą państwo Kubalowie, ich dzieci zostały zaatakowane, kiedy spokojnie czekały na przyjazd pojazdu.

"Został sprowokowany"

- Przyszli do mnie z żalem, że ich Matychowiec znowu dzisiaj atakował - mówi Bogdan Kubala, ojciec pokrzywdzonych dzieci. Precyzuje, że jego dzieci były kopane i bite. Matka dzieci na dowód pokazuje zdjęcia obrażeń.

Dlaczego syn Matychowców pobił koleżanki? - Został sprowokowany przezwiskami - krótko tłumaczy jego matka Agnieszka Matychowiec. Jakie słowa dzieci Kubalów wyprowadziły chłopaka z równowagi? - "Kartofel", "ty taki nie taki", od różnych jest wyzywany - opisuje kobieta. - Zaczęło się od tego, jak Karolina mnie wyzywała od kartofli i ziemniaków - mówi Kuba Matychowiec. Przyznaje, że potem doszło do zaatakował, a wszystkich ostatecznie rozdzieliła nauczycielka.

Wyzwisk nie potwierdzają jednak dzieci państwa Kubalów, a ich ojciec zapowiada ostre działania. - Ja kieruję sprawę do sądu i tyle. Oko za oko, ząb za ząb - mówi Bogdan Kubala.

- Robią wszystko, żeby z naszego syna kryminalistę zrobić. A to jest naprawdę dobry chłopiec, trzeba tylko umieć do niego podejść - twierdzi Agnieszka Matychowiec.

"Drobne nieporozumienia"

Szkoła potwierdza, że do szarpaniny miedzy dziećmi Kubalów i Matychowców faktycznie doszło, ale trudno stwierdzić, kto zaczął. Zabezpieczono nagrania ze szkolnego monitoringu i przekazano je policji.

- Widać, że doszło do przepychanek i jeden uczeń kopnął innego ucznia - mówi tylko Ewa Chrabołowska, dyrektor Zespołu Szkół w Turośni Kościelnej. Potwierdza, że już wcześniej między dziećmi zdarzały się "drobne nieporozumienia".

Także obie rodziny przyznają, że od niemal dwóch lat takie konflikty są na porządku dziennym. Obie strony twierdzą, że to nie ich dzieci są agresywne. - My sowim dzieciom mówimy codziennie "nie zaczepiajcie, omijajcie ich z daleka" - mówi Wojciech Matychowiec. - Ja każę się nie dawać, ale dziewczyny nie umieją oddać. Ja każę nie zaczepiać i z daleka ich omijać - twierdzi Bogdan Kubala.

Wojna w sądzie

Obie rodziny spotkały się już dwa razy w sadzie rodzinnym. Starszy syn państwa Kubali dostał od sądu upomnienie za groźby karalne wobec syna państwa Matychowców. W drugiej sprawie syn Matychcowców był podejrzany o zepchniecie ze schodów córki Kubalów, sprawę jednak umorzono, a sędzia uznała, że dziewczynka przewróciła się sama. Sąd w tym wyroku jednoznacznie wskazuje na przyczyny konfliktu dzieci.

- Tu konflikt rodzinny z pewnością jest w tle. Ma znaczenie i dla tego, jak te dzieci się zachowują, i dla tego, jak reaguje sąd - mówi Ewa Dakowicz, wiceprezes Sądu Rejonowego w Białymstoku.

Bogan Kubala kontra Agnieszka Matychowiec

Jak się jednak okazuje, rodziny nie zawsze były ze sobą skłócone. Przez lata Matychowcowie i Kubalowie przyjaźnili się i odwiedzali wzajemnie, a ich dzieci bawiły ze sobą. Konflikt rozpoczął się przed 3 laty.

- Ta jego żona strasznie chlapie językiem na prawo i lewo. Stwierdziłem, że to nie towarzystwo dla mnie - twierdzi Bogdan Kubala. Zastrzeżenia są odwzajemnione. - Buntował przeciwko mnie męża. Pan Kubala zaczął na mój temat źle mówić - twierdzi Agnieszka Matychowiec i podobnie jak Bogdan Kubala dodaje: - Zobaczyłam, że to nie jest towarzystwo dla nas. Zakończyłam znajomość.

Skąd niedopasowanie charakterów? Według Bogdana Kubali wytłumaczenie jest proste. - To są ludzie, którzy wychowani są w PGR, z byłego PGR - mówi o Matychowcach. Według Matychowców z kolei konfliktowy jest Bogdan Kubala. - Nie ma człowieka we wsi, żeby on z kimś nie był zadarty. To jedyna rodzina, co każdemu dobrze w kość daje - twierdzą Matychowcowie.

Sposób: mediacja?

Ewa Chrabołowska twierdzi, że próby pogodzenia dwóch stron konfliktu były, ale do ich powodzenia brakowało chęci obu stron. - To bardzo trudne, bo potrzebna jest dobra wola - mówi.

- Mediacja byłaby pewnym sposobem na ukrócenie konfliktów, można spodziewać się takiej próby - mówi Ewa Dakowicz. - Może pozwoliłaby zakończyć spór także na przyszłość - dodaje.

podziel się:

Pozostałe wiadomości