Peron nie dla niepełnosprawnych

TVN UWAGA! 182018
Ułatwienia dla niepełnosprawnych na dworcach PKP powinny być oczywistością. Brak ich czasem w niewyremontowanych miejscach. Jak jednak wytłumaczyć sytuację na dworcu w Dąbrowie Górniczej Ząbkowice? Zmodernizowano go za unijne pieniądze. O przejściu dla niepełnosprawnych – zapomniano.

- Jestem 40 lat po wypadku. Kręgosłup, stawy biodrowe odmawiają posłuszeństwa. Jestem też po dwóch zawałach i ciężko jest mi chodzić po schodach – mówi Andrzej Denisiewicz.

Pan Andrzej ma protezę nogi. Pracuje dorywczo i kilka razy w tygodniu dojeżdża pociągiem z Będzina, gdzie mieszka, do Dąbrowy Górniczej Ząbkowice. W Będzinie winda dla niepełnosprawnych działa jak działa, ale jest. Jest też podjazd od drugiej strony dworca. Problem zaczyna się w Ząbkowicach. Pociąg zatrzymuje się na środkowym peronie, stamtąd też odjeżdża.

- Nie mam innego wyjścia jak przejść bokiem. Nielegalnie. Wdrapuję się po murku – mówi mężczyzna.

Na dworcu w Dąbrowie Górniczej Ząbkowicach nad peronami rozciąga się piesza kładka. Choć do niedawna można było przejść po betonowych panelach położonych między torami, ostatnio to przejście zamknięto i podróżnym pozostały wyłącznie schody. Nie ma na nich nawet podjazdów dla wózków. Taka sytuacja jest często spotykana na starych dworcach. Jednak ta kładka była remontowana dwa lata temu, a rok później PKP otrzymało z Unii kilkadziesiąt milionów na remont dworca. Perony? Nowe. O kładce zapomniano.

- PKP, jeśli chodzi o współpracę z miastem, jest bardzo trudnym partnerem. Tereny na których znajdują się dworce kolejowe i cała infrastruktura kolejowa są to tereny zamknięte całkowicie wyłączone spod jurysdykcji miasta. Biorąc pod uwagę doświadczenia w rozmowach z PKP, czasami nawet PKP ma problem, żeby zorientować się, co należy do której spółki – mówi Bartosz Matylewicz, rzecznik prasowy UM w Dąbrowie Górniczej.

By filmować dworzec, musieliśmy uzyskać zgodę PKP. Tego dnia, o dziwo, wszystkie pociągi zaczęły wjeżdżać na pierwszy peron – ten tuż przy dworcu. Dlaczego nie wjeżdżają tam zawsze? Budynek dworca jest do sprzedania, a remont przeszły tylko środkowe perony. Co ciekawe, również w dniu naszej wizyty w Dąbrowie Górniczej Ząbkowicach, na dworcu w dwóch miejscach zawisła kartka, informująca, że osoby mające problem z poruszaniem się, mogą z wyprzedzeniem zadzwonić pod wskazany numer. Pociąg podjedzie wówczas na peron, z którego można wydostać się z dworca bez pokonywania kładki.

- Te informacje są rozwieszone, można zgłaszać pracownikom dworca . Oni są specjalnie przeszkoleni do tego, aby umożliwić swobodny dostęp osobom niepełnosprawnym do pociągu – zapewnia Karol Jakubowski, biuro prasowe PKP.

Czy numer na kartce można bez problemu odczytać? Osobę niepełnosprawną dzieli od niej krawężnik oraz trzy stopnie. W miejscu, gdzie zawisła kolejna kartka – nie jest łatwiej. Być może osoby niepełnosprawne nie korzystają z tej informacji, bo o niej nie wiedzą.

- To są sytuacje wyjątkowe rzadkie, kiedy pociąg tam wjeżdża. Jest na przykład awaria rozjazdu obniżenie sieci trakcyjnej, jakieś usypy węgla, przeszkody na torach - mówi Michał Wawrzaszek, rzecznik prasowy Kolei Śląskich.

Koszt niedawnego remontu stacji – 35 milionów złotych - pokryto prawie w całości ze środków unijnych. Program Infrastruktura i Środowisko, w ramach którego PKP dostało pieniądze na te remonty, wymaga zapewnienia udogodnień dla osób niepełnosprawnych. Nie zrobiono tego.

- Osoby niepełnosprawne jeszcze w tym roku będą miały udostępnione przejście na poziomie szyn. Będzie to przejście wygodne i bezpieczne. Wszystkie prace modernizacyjne muszą przychodzić etapami - zapewnia Karol Jakubowski, biuro prasowe PKP.

Odpowiedzi na pytanie, dlaczego przejście nie powstało wcześniej – nie udało nam się uzyskać. Póki co osoby niepełnosprawne teoretycznie mogą zadzwonić pod wskazany numer, by pociąg podjechał na pierwszy peron. Czy ta metoda działa? Pan Andrzej przekazał pod tym numerem godziny odjazdów i przyjazdów swojego pociągu. Po dwóch tygodniach sprawdzamy efekty.

- Dzisiaj pociąg wjechał. Natomiast czwartego dzwoniłem tam, bo pociąg nie wjechał na pierwszy peron. Pani zaczęła wymyślać, że oni mają bezpieczeństwa pilnować, że ona nie będzie puszczała pociągu tak, jak ktoś sobie zażyczy. I kto to wymyślił, że ona z szefem będzie na ten temat rozmawiać. Natomiast piątego, cały dzień od szóstej rano telefon był wyłączony – mówi Andrzej Denisiewicz.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod katem Waszych alertów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości