Kto zabił Wiktorię?

TVN UWAGA! 163042
15-letnia Wiktoria nie wróciła do domu. Kilkanaście dni później jej ciało znaleziono w kanale ściekowym w lesie. Nieznany zabójca, nieznane okoliczności zbrodni i nieznany motyw. Rodzice dziewczyny chcą poznać prawdę o ostatnich chwilach życia swojej jedynej córki.

18 marca pracownicy wodociągów zgłosili awarię przepompowni ścieków położonej w lesie przy osiedlu XXX-lecia w Krapkowicach na Opolszczyźnie. Po otwarciu zbiornika znaleziono rozkładające się zwłoki.

- Zabrano nas na identyfikację. Nie poznałam jej. Był taki sam but jako ona miała, zawieszka na łańcuszek w kształcie serduszka. Nic więcej. Jak wróciliśmy zaczęło się przeszukiwanie mieszkania. I już w tym momencie byłam pewna, że to jest ona – mówi Alina Cichocka, mama Wiktorii.

Badania DNA wykonane na zlecenie prokuratury potwierdziły, że to Wiktoria, która zaginęła 11 dni wcześniej. Na prośbę rodziny osobne śledztwo prowadzi Krzysztof Rutkowski.

- Około 350, 400 metrów od domu zostało odnalezione ciało Wiktorii. Prowadziliśmy tu poszukiwania, ale dostęp do szamba nie był możliwy, ponieważ było zamknięte na kłódkę, również wejście na teren przepompowni nie jest możliwe. Szła przez las do domu i na tym odcinku mogło dojść do zabójstwa. Sprawca mógł przetransportować zwłoki, przerzucić przez dziurę w siatce, bo trudno by było przez płot przerzucać. Nie wykluczone, że sprawca mógł dysponować samochodem, którym przewiózł zwłoki – mówi Krzysztof Rutkowski.

Kiedy Wiktoria nie wróciła do domu, a jej telefon był wyłączony, ojciec zaczął się niepokoić. Nastolatka była punktualna i nie sprawiała problemów wychowawczych, ale dzień wcześniej pokłóciła się z ojcem. Rodzice zgłosili zaginięcie córki. Policjanci z psami przeczesywali lasy, sprawdzali opuszczone budynki i zbiorniki wodne. W poszukiwaniach uczestniczyli mieszkańcy miasta. 15-latkę widziano koło dworca autobusowego w Gogolinie. Ostatni raz jej telefon logował się ok. godziny 18 w pobliżu lasu, przez który szła do domu.

- Ona poszła odprowadzić koleżanki. Rozstała się koło g. 18 z koleżanką. Potem pisała z inną koleżanką, że ktoś idzie za nią, zaczęła się go obawiać. Schowała się. Mówiła, że jest przed nią. O godzinie 18.47 był ostatni sms do koleżanki, że ktoś za nią idzie. To nie mógł być ktoś obcy, przypadkowy człowiek – opowiada Alina Cichocka, mama dziewczyny.

- Tą drogą przez las ona wcześniej chodziła wielokrotnie. Wiktoria mogła znać swojego zabójcę. Zwłaszcza, że z jednego smsa to jednoznacznie wynika: on za mną idzie. Tak jakby wiedziała, kto za nią idzie. Mamy dwa typy sprawców. Jeden to typ, który patologicznie nienawidzi kobiet lub może to być element zemsty – uważa Krzysztof Rutkowski.

Policja i prokuratura nie informują, gdzie mogło dojść do zabójstwa, jak zginęła dziewczyna i jak długo ciało znajdowało się w zbiorniku w przepompowni.

- Jest za wcześnie, żeby mówić o motywach. Prokuratura przeprowadza postępowanie dowodowe, w trakcie którego będzie ustalała, co się stało i kto za to odpowiada – mówi Lidia Sieradzka, Prokuratura Okręgowa w Opolu.

Wiktoria była spokojną i skrytą osobą. Chodziła do III klasy gimnazjum. To klasa o profilu sportowym. Grała w piłkę ręczną, na bramce i reprezentowała szkołę na turniejach.

- Cały czas zadajemy to pytanie, kto mógł to zrobić? To było tak okrutne, że to zrobił. Dlaczego? Nie wiemy kiedy, jak, czy cierpiała, czy było to zrobione od razu.. Prosimy tych, którzy ją widzieli, którzy cokolwiek wiedzą, żeby się skontaktowali – prosi Alina Cichocka, mama Wiktorii.

podziel się:

Pozostałe wiadomości