Czy prawo chroni oskarżanego?

TVN UWAGA! 181817
Jak to możliwe, że oskarżony o molestowanie seksualne swojej upośledzonej córki mężczyzna wciąż mieszka z nią pod jednym dachem? – Przepisy nie pozwalają go odizolować – zaklinają się prokuratorzy.

Zosia ma 12 lat. Ma upośledzenie umysłowe w stopniu średnim oraz cierpi na lekooporną padaczkę. - Jest kochanym, dobrym dzieckiem. Są dni, że można z nią porozmawiać, ale są i takie, że zamyka się w sobie i trudno do niej dotrzeć. Może nie wszystko rozumie tak, jak zdrowe dzieci, ale tak samo się cieszy, boi, ufa, przeżywa wszystkie emocje – mówi mama dziewczynki, pani Iwona.

W lutym zeszłego roku, z powodu nasilenia ataków padaczkowych, dziewczynka trafiła po raz kolejny do sosnowickiego Centrum Pediatrii.Tego, co się tu wydarzyło Maria Sękowska z oddziału pediatrii, nie zapomni nigdy. – Dziewczynka leżała na łóżku. Kiedy wszedł jej ojciec automatycznie odwróciła twarz do ściany. On złapał ją za rękę, zaczął całować po ręce, a drugą ręką głaskał ją po brzuszku. Kilka razy pocałował ją w brzuch. Kiedy weszłam pan miał już rękę w spodenkach. Kiedy zapytałam: „Co się tutaj dzieje?!”, wtedy on nerwowo odszedł od łóżka i zaczął poprawiać poduszkę – relacjonuje Sękowska. – To nie było normalne zachowanie ojca. Kiedy on wszedł, jej smutne oczy zdawały się mówić: „Róbcie, co chcecie” – dodaje kobieta.

Prokuratura oskarżyła ojca Zosi – Mirosława G. - o molestowanie córki. Sprawa toczy się w sądzie. Mimo to G. nadal mieszka z dziewczynką pod jednym dachem. Mężczyzna nadużywa alkoholu. Nie pracuje. Pani Iwona rozwiodła się z nim dwa lata. Powodem była przemoc. - Wyżywał się na mnie: szarpał, popychał. Dzieci to wszystko słyszały – mówi kobieta.

Matce Zosi pomaga asystent rodziny oraz Terenowy Komitet Ochrony Praw Dziecka w Sosnowcu. Pracownicy tej organizacji walczyli o eksmisję ojca Zosi. Wyrok eksmisyjny zapadł w kwietniu, ale Mirosław G. nadal tam mieszka. – To jest po prostu skandal – komentuje Ewa Nowakowska, psycholog z Terenowego Komitetu Ochrony Praw Dziecka w Sosnowcu.

Ojciec dziewczynki nie ma sobie nic do zarzucenia. - To nie było molestowanie, tylko wiercenie w brzuszku!

Sprawa o molestowanie córki od grudnia ubiegłego roku toczy się w sadzie rejonowym. Ani sąd ani prokurator na czas trwania procesu nie ochronił jednak dziewczynki przed kontaktem z oskarżonym. - Przepisy na to nie pozwalają! – zaklina się Mirosław Miszuda z Prokuratury Rejonowej w Sosnowcu.

Nowakowska reprezentuje dziewczynkę jako kurator procesowy w sprawie karnej. Jako jedyna złożyła wniosek o zakaz zbliżania się do dziecka, dozór policyjny dla ojca oraz jego eksmisję. Sąd odrzucił jednak ten wniosek. Sprawę rozpatruje teraz sąd okręgowy. Sytuację mógł zmienić jeszcze sąd rodzinny, który został poinformowany o sprawie karnej. Sędzia w czerwcu odebrał ojcu prawa rodzicielskie, ale także nie zastosował względem niego żadnych środków zapobiegawczych. - Zanim zapadło orzeczenie o pozbawieniu władzy rodzicielskiej, została już orzeczona eksmisja, więc nie było potrzeby regulowania kontaktu – przekonuje Marzena Machura–Gałecka, wiceprezeska sądu rejonowego w Sosnowcu.

W efekcie pani Iwona i jej trójka dzieci mieszkają w jednym pokoju i robią, co w ich mocy by unikać kontaktu z Mirosławem G., który zajmuje drugi pokój w tym samym mieszkaniu. Pani Iwona boi się o Zosię do tego stopnia, że nawet na chwilę nie zostawia jej samej. – Kiedy muszę choćby na chwilę wyjść do sklepu, zawsze któreś ze starszych dzieci z nią jest – mówi pani Iwona.

W związku z tym, że ojciec dziewczynki nie chce się wyprowadzić z domu komornik podjął decyzję o przeprowadzeniu eksmisji przymusowej. Termin wyznaczono na 8 października. - Miasto zapewniło panu miejsce w noclegowni. Nie ma żadnego powodu, dla którego eksmisja miałaby się nie odbyć – mówi Michał Molisak, komornik sądowy przy Sądzie Rejonowym w Sosnowcu.

Sąd okręgowy postanowił wnikliwie rozpatrzeć sprawę i jeszcze raz przesłucha ojca dziewczynki. Po tych zeznaniach podejmie decyzję czy jednak zastosować względem niego środki zapobiegawcze. Pani Iwona ma nadzieję, że uda się uzyskać zakaz zbliżania się do córki.Tylko taki zakaz dawałby pewność, że Zosia przestanie się bać.- Chcę, żeby moja córka miała normalne, szczęśliwe dzieciństwo – mówi mama Zosi.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod katem Waszych alertów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości